Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi cons z miasteczka Warszawa. Do tej pory z BS przejechałem 11457.36 kilometrów w tym 1877.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.42 km/h i zawsze mogłoby być lepiej ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Popieram

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cons.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
25.47 km 4.00 km teren
01:04 h 23.88 km/h:
Maks. pr.:44.68 km/h
Temperatura:13.0
HR max:193 ( 98%)
HR avg:155 ( 79%)
Podjazdy:115 m
Kalorie: 729 kcal

Po zacisk sobie jadę, Garmina ogarniam

Środa, 18 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 0

W Ani skopsał się zacisk sztycy. Co parę kilometrów sztyca zniżała się parę centymetrów w dół. I ani Ani groźbą, ani Ani prośbą nie szło dojść z nim do ładu i składu, czyli trzymania się jednej pozycji. Mnie też się nie bał. Jako domowy mechanikoskładacz rowerów zakomenderowałem zmianę dziada na nowy lepszy model. Nucać sobie hiciora z przed paru lat. Jakoś w okolicach poniedziałku poszperałem troszkę w necie i znalazłem lekutkiego następcę nieposłusznego Scape'a.
Szczęście chciało, że akurat tego dnia Krzysiek składał zamówienie w jednym ze sklepów internetowych.

Zakupiliśmy o... takiego:
Nowy zacisk do Cuba © cons

Waga przy 34.9 około 10,5g z tytanową śrubką M4.

Dziś przyszła do niego paczucha. Po paru telefonach dogadaliśmy się, że będzie na Okęciu trzaskać foty i tam też podjadę po odbiór.

Po powrocie z robo przeskoczyłem w rowerowe fatałaszki i wytarabaniłem się na rower. Przyszedł czas na ujarzmienie Garminowej bestyji. Przez całe życie jeździłem na Sigmach, przyzwyczaiłem się do tego że jak ruszam z automatu się zlicza mi wszystko, a tutaj nie. Trza wcisnąć guziczek i liczy, staję na światłach nie liczy, ruszam liczy. I tylko jest PIK stoimy, PIK jedziemy, PIK stoimy. Zajebistość!

Jechałem sobie niezbyt wymagającym tempem w stronę lotniska i bawiłem się przy okazji funkcjami. Parę rzeczy muszę poustawiać po swojemu, bo mi nie do końca pasuje takie ustawienie wyświetlanych informacji.

Dojechałem w końcu na ustalone miejsce, a Krzycha ani widu, ani słuchu. Łapię za telefon i pytam się go gdzie sterczy ze swoją lunetą. Mniej więcej mi wytłumaczył lokalizację, no to jadę. I wjechałem w jakieś wykoszone pola, kij wie co to było, puls mi wywaliło pod górny limit, a prędkość malała. Już wolę podjazdy od takiego niewiadomoco.

Postałem parę minut, popaczyłem na lądujące samoloty. Gadka szmatka, a człowiek stygnie i się zimno robi. Zarządziłem powrót, odebrałem co nasze i jazda. Tym razem lepsza droga, na końcu której było rozlewisko. Kuźwa... powtórka z Piaseczna? Na szczęście nie.

W drodze powrotnej zajrzałem do Ski Team przy 17 stycznia. Pogadałem chwilę z Sebkiem, zanabyłem 2 bidony, jeden dla Ani, drugi dla mua. Stare hydronośniki po zeszłym sezonie pokryły się nową formą życia i nadają się tylko do mycia łańcucha.

Wybyłem z przybytku i tutaj zapomniałem włączyć stoper w Garminie. Niby wszystko mi ładnie pokazywało, poza aktualnym nachyleniem. Co jest do cholery!!.
Dopiero przy Kopie Cwila mnie olśniło i tam włączyłem zliczanie. SZIT!
Zrobiłem tam 2 podjazdy i zawinąłem do domu, bo już późno się zrobiło.

Trzeba się przestawić na nowe urządzenie, bo tak trochę lipa mieć dziury w przejazdach.

Poniżej podsumowanie i track z jazdy.
Kategoria 10-30km, spontan



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa owsta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]