Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi cons z miasteczka Warszawa. Do tej pory z BS przejechałem 11457.36 kilometrów w tym 1877.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.42 km/h i zawsze mogłoby być lepiej ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Popieram

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cons.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

101-140km

Dystans całkowity:556.14 km (w terenie 9.00 km; 1.62%)
Czas w ruchu:21:07
Średnia prędkość:26.34 km/h
Maksymalna prędkość:60.10 km/h
Suma podjazdów:783 m
Maks. tętno maksymalne:197 (98 %)
Maks. tętno średnie:158 (79 %)
Suma kalorii:8434 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:111.23 km i 4h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
123.55 km 0.00 km teren
04:20 h 28.51 km/h:
Maks. pr.:60.10 km/h
Temperatura:15.5
HR max:196 ( 95%)
HR avg:154 ( 74%)
Podjazdy:283 m
Kalorie: 2705 kcal
Rower:Qjub

Ziomming w stylu Rapha namber tu

Niedziela, 13 października 2013 · dodano: 14.10.2013 | Komentarze 0

Uciekło gdzieś 7km bo nie odpauzowałem Garmina.


Dane wyjazdu:
108.00 km 0.00 km teren
03:42 h 29.19 km/h:
Maks. pr.:59.90 km/h
Temperatura:
HR max:186 ( 90%)
HR avg:156 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Qjub

Niedzielna Setka w stylu Rapha

Niedziela, 22 września 2013 · dodano: 24.09.2013 | Komentarze 0

Urządziłem mały event, stóweczka w luźnym stylu spędzona na pogaduchach, podziwianiu piękna przyrody i bez napinania się na czasy. Pogoda nam dopisała i już po kilkudziesięciu kilometrach musieliśmy zrzucać z siebie kurtki. W sumie zebrało nas się 6 chłopa i 1 odważna niewiasta :). W drodze powrotnej dołączył do nas Maciek. Więcej nie mam co pisać, trzeba popatrzeć na obrazki.
Z rąsi 1 © cons


Z rąsi 2 © cons


Z rąsi 3 © cons


Z rąsi 4 © cons


Z rąsi 5 © cons


Kofibrejk © cons


Z rąsi 6 © cons
Kategoria 101-140km, wycieczka


Dane wyjazdu:
116.02 km 9.00 km teren
04:20 h 26.77 km/h:
Maks. pr.:50.30 km/h
Temperatura:23.3
HR max:197 ( 98%)
HR avg:152 ( 76%)
Podjazdy:354 m
Kalorie: 3009 kcal

Robo i trening na Bielanach

Czwartek, 10 maja 2012 · dodano: 12.05.2012 | Komentarze 3

Rano wybrałem się standardową drogą do pracy. Dojechałem tam po jakichś 35minutach, jak zwykle słuchając Rannego Kakao w Roxy.

Po skończeniu dłubaniny w uranie pojechałem na Gibalak po ośkę do Ani drugiego roweru. Podrzuciłem nowy zakup do chłopaków na Karolkową, gdzie sam chwilę pogmerałem przy strzelającej sztycy (dalej strzela, jebana).

Na 18 byłem ustawiony na rogu Klaudyny i Podleśnej na trening z ludkami z forum Mazovii. Parę minut po rzeczonej godzinie ruszyliśmy ostrym tempem przez lasek na jego drugą stronę, czyli tereny dawnego fortu Bielany, gdzie poprowadzona została pętla w terenie. Przy okazji zobaczyłem, że przez wiele wiele lat pod nosem miałem zajebiaszczy teren do trenowania i z tego nie korzystałem. SUCKER!

W terenie zaczęło coś mi metalicznie pykać, okazało się że to szprychy miały już serdecznie dość mojej ciężkiej dupy i postanowiły się zluzować ociupinkę. Po skończonej sesji terenowej przyszła czas na szosę. Udaliśmy się grupą w stronę Czosnowa, na Rolniczej szło mocne tempo oscylujące w okolicy 36-42km/h. Jadąc po zmianach fajnie ćwiczy się technikę jazdy na kole, mocne akcenty wyzwalają tony endorfin.
Po dojechaniu do Czosnowa przeskoczyliśmy na drugą stronę krajowej "siódemki" i tam już bardziej lajtowym tempem zrobiliśmy rozjazd w stronę Wawy.
Na Wólce zakończyliśmy i każdy pojechał w swoją stronę. Ja z jeszcze jednym gostkiem, którego imienia nie pamiętam ale jeździliśmy razem już w treningach PnR na Kabatach, w stronę Ursynowa. Razem doturlaliśmy się do Mostu Świętokrzyskiego i tam się odłączył, a ja wrzuciłem sobie muzyczkę w uszy i poturlałem się do domu.
Kategoria 101-140km, praca, trening


Dane wyjazdu:
107.32 km 0.00 km teren
03:33 h 30.23 km/h:
Maks. pr.:42.40 km/h
Temperatura:14.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:146 m
Kalorie: 2720 kcal

A fontanna w Czosnowie stoi gdzie stała i ma się dobrze.

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 0

W pracy dziś przysypiałem, czułem że to nie mój dzień. Trudno było się skoncentrować, za oknem zrobiło się całkiem ładnie, a ja jakby w zimowym letargu.
W drodze z pracy do domu zastanawiałem się czy Ania pracuje dziś do 17 czy do 19. Okazało się, że do 19. W między czasie wydzwoniłem Sławka, ale ten zalegał w domu i był po piwku, więc nie chciał ryzykować wypadu do Czosnowa.

Wpadłem do domu, szybkie ciuchowe szacher-macher i jedziemy.
Na początku spokojnie, bez zarzynania się. Staram się kontrolować i nie szaleć.
Jadę Dolinką, przy ZUSie na Czerniakowskiej, jadę górą, zamiast stać na światłach i zjeżdżam na Wisłostradę. Tam elegancko, zielona fala :)

Koło Centrum Nauki Kopernik dopadam szosowca, łapię się koła i jedziemy. Gość zorientował się że ma towarzystwo i zaczyna sygnalizować skręty i wszelkie niespodzianki na trasie. Jedziemy tak do mostu Grota, gdzie dziękuję mu za współpracę, życzymy sobie szerokości i każdy w swoją stronę.

Dojeżdżam do Maka na Młocinach, gdzie dochodzę do wniosku, że jeszcze nie czas na popas, bo jedzie mi się rewelacyjnie. W Łomiankach wybieram kasę z bankomatu z myślą o zakupach w jakimś przydrożnym sklepie. Co nie dojdzie do skutku, ale o tym później.

Na Rolniczej wyjeżdża mi kolarz, którego doganiam. Przy bliższej konfrontacji okazuje się, że to zawodniczka Legion-Serwis Active Jet Merida Team*. Wyprzedziłem ją, upewniłem się czy siadła na koło, siadła. No to jadziem dalej. Wiatr w ryj, prędkość oscyluje w okolicy 35km/h. Tętno skacze na 180 bpm i więcej, nogi zaczynają palić. W tym samym momencie widzę, że moja przypadkowa towarzyszka daje zmianę. Chowam się w cieniu, odpoczywam, tętno zaczyna spadać do 155 bpm. I tak jeszcze kilka razy. Nie wiem czy mi się wydawało, ale Rolniczą od początków do fontanny w Czosnowie przejechaliśmy w około 16-18 minut.

Przy fontannie się pożegnaliśmy, ja zrobiłem pamiątkowe foto z okazji pierwszego Czosnka w tym roku.
Pierwszy Czosnów 2012 © cons


Szybko się zebrałem i dalej jadę swoje. Przejechałem do NDM i tam skręciłem na DW 630 i jazda do Jabłonnej. W między czasie zatrzymałem się na chwilę na przystanku PKS, żeby dołożyć sobie nogawki, temperatura poniżej 14*C i kolana jednak dostają w dupę. Zadzwonił Ania, która skończyła pracę i chciała wyjść pokręcić. Niestety wkurzyłem ją troszeczkę, mówiąc ile mam przejechane i zachęciłem żeby wyjechała mi na przeciw. Suma summarum nie zrobiła tego. Z jednej strony żałuję, bo przydałoby mi się towarzystwo, z drugiej udało się zrealizować założony plan ciśnięcia do końca.

Mniej więcej od tego momentu załączyło mi się mega ssanie w brzuchu, a tutaj lokalne sklepiki okupowane przez lokalny element i trochę strach zostawić rower bez opieki, a może inaczej, pod taką opieką. Jechałem więc swoje i zjadłem dopiero w Maku na Tarcho. Zły jestem na siebie, że tam się stołowałem. Czas zainwestować trochę kasy w batony i mieć zapas w domu.

Popas się skończył i trafił się kolejny rowerzysta, którego najpierw wyprzedziłem, potem usiadł mi na koło i na Jagiellońskiej dał zmianę, mocno cisnąc pod wiatr, który w mieście wieje jak chce. Przy Starzyniaku każdy pojechał w swoją stronę. Ja na wał i tak do mostu Siekierkowskiego. Przy ZUSie zorientowałem się, że brakuje mi paru kilometrów do wykręcenia setki, a jeszcze kilku to pierwszego tysiączka w tym sezonie. Pojechałem więc przez Wilanów, Przyczółkową do Powsina i tam zwyczajowo przez Gąsek i Kabaty do domu.

A tam czekała na mnie kulinarna miespodziewajka, Ania przygotowała ziemniaczane muffinki z cebulą i kiełbaską, do tego kiełbaska i warzywka. Byłem tak głodny, że wciągnąłem to z mega smakiem :)
Ziemniaczane muffiny © cons


W trakcie jazdy rozmyślałem, co by było gdybym miał jakąś szoskę :))

* Przy okazji sprawdziłem w Cyklopedii, że była to Agnieszka Sikora, aktualna liderka klasyfikacji generalnej na Mazovii (Mega) i Poland Bike (Max). Ma dziewczyna powera!

Track:


Dane wyjazdu:
101.25 km 0.00 km teren
05:12 h 19.47 km/h:
Maks. pr.:46.31 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wietrzny Czersk

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 0

Od paru dni przymierzaliśmy się z Gunetką do trzaśnięcia jakiejś większej traski. Propozycje padały na Modlin lub Czersk. Wybraliśmy drugą opcję. Ekipa zebrała się pod ZUSem na Czerniakowskiej, a ja z Anią zaspaliśmy. Zjechaliśmy z Ursynowa na Wilanów, gdzie w restauracji jednej ze znanych sieci zjedliśmy śniadanie. Tam dojechała do nas reszta wycieczkowiczów. Razem ruszyliśmy do Konstancina, gdzie z głównej drogi odbiliśmy w lokalne ścieżki. Trasa bardzo przyjemna, wiaterek w plecy, względnie ciepło. No... S I E L A N K A.
W drodze do Czerska © cons/ fot. Tarant

W Górze Kalwarii zahaczyliśmy o sklep, gdzie uzupełniliśmy zapasy. Przy okazji grupa 12 osób w dużej mierze ubrana inaczej niż reszta społeczeństwa skupiała na sobie ciekawskie spojrzenia. Stamtąd do zamku w Czersku zostało nam raptem parę kilometrów.
Na miejscu kolejny popas, odpoczynek i pamiątkowe foto.
Pod zamkiem w Czersku © cons/ fot. Tarant


W celu uniknięcia nudy powrót odbył się przez Otwock. Most na DK 50 w Górze Kalwarii masakra. Boczny wiatr spychający na dziury i barierki, a obok pędzące TIRy, w dużej mierze na wschodnich blachach, a Ci kierowcy nie należą do uważnych. Dojechaliśmy do ronda i zjechaliśmy na DW 801, mniej ciężarówek, za to wmordewind i prędkość przelotowa spada do 17km/h. Ciężko się jedzie, dla niektórych jedna z pierwszych wycieczek w tym sezonie. Dlatego przy najbliższej okazji skręcamy w lokalne wsie. W Otwocku Wielkim krótki postój pod sklepem, gdzie lokalny element celebrował niedzielę. W Otwocku znów wyjazd na DW 801 i zmagania z morderczym wiatrem. Po drodze krótki postój na stacji benzynowej. Leśna toaleta, ponieważ na ta cywilizowana była nieczynna. Cóż,... życie.
Powoli turlaliśmy się w stronę Warszawy. Czas nas lekko naglił, ponieważ dziewczęta zrobiły rezerwację w jednej z grochowskich pizzerii. Dotarliśmy tam z lekkim opóźnieniem. Po uczcie większość towarzyszy pojechała dalej na północ, a Ania i ja przeskoczyliśmy na drugą stronę Wisły mostem siekierkowskim.
Zachód słońca nad Warszawą © cons

Zaliczyliśmy piękny zachód słońca. Niestety wiatr nie ustawał, woda w rzece wyglądała jakby się cofała do źródeł, zamiast wartko wpłynąć w stronę morza. Zrobiło się zimno, temperatura spadła do około 4-5*C. Do pełnej stówki dokręciliśmy przez Wilanów i robiąc rundkę po Imielinie.
Kategoria wycieczka, 101-140km