Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi cons z miasteczka Warszawa. Do tej pory z BS przejechałem 11457.36 kilometrów w tym 1877.18 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.42 km/h i zawsze mogłoby być lepiej ;)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Popieram

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy cons.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

trening

Dystans całkowity:4770.09 km (w terenie 837.04 km; 17.55%)
Czas w ruchu:203:16
Średnia prędkość:23.61 km/h
Maksymalna prędkość:64.05 km/h
Suma podjazdów:15352 m
Maks. tętno maksymalne:204 (100 %)
Maks. tętno średnie:173 (83 %)
Suma kalorii:104251 kcal
Liczba aktywności:114
Średnio na aktywność:42.21 km i 1h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
18.99 km 1.79 km teren
00:46 h 24.77 km/h:
Maks. pr.:35.30 km/h
Temperatura:11.9
HR max:149 ( 74%)
HR avg:129 ( 64%)
Podjazdy: 61 m
Kalorie: 466 kcal

Regeneracja

Poniedziałek, 7 maja 2012 · dodano: 09.05.2012 | Komentarze 0

Wybyłem zrobić rozjazd po Olsztynie. Ania miała do odebrania kartę Multisporta, więc podjechałem najpierw do niej do pracy. Wziąłem hajs do zapłaty za ww. i pojechałem po odbiór.

W międzyczasie zrodził mi się plan pojechania do Piaseczna i powrotu przez Konstancin. Z planu wyszła dupa, po drodze zjechałem do MBike'a przy Puławskiej, gdzie pracuje moja bratowa. Tam spotkałem brata i się zagadaliśmy.
Zrobiło się dość późno, a ja stałem się głodny. Wróciłem na szybko przez las i tak o to dupa.
W lesie pełno błota, rower się ujebał i teraz poleciał na serwis. Jemu też się należy :)
Kategoria 10-30km, trening


Dane wyjazdu:
2.74 km 0.00 km teren
00:08 h 20.55 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:16.3
HR max:181 ( 90%)
HR avg:156 ( 78%)
Podjazdy: 9 m
Kalorie: 118 kcal

Mazovia: Olsztyn (rozgrzewka)

Niedziela, 6 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 0

Długo grzebaliśmy się przy samochodzie i nie starczyło czasu na porządną rozgrzewkę.
Kategoria <10KM, trening, wyjazdowo


Dane wyjazdu:
68.00 km 53.00 km teren
03:10 h 21.47 km/h:
Maks. pr.:35.10 km/h
Temperatura:23.5
HR max:191 ( 95%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:164 m
Kalorie: 2532 kcal

Roztoka przez Krainę Wiecznej Wilgoci

Piątek, 4 maja 2012 · dodano: 07.05.2012 | Komentarze 2

Majówka srówka, 6 dni wolnego pod rząd a ja dopiero dziś usiadłem na rower. :)
Fakt faktem byliśmy na działce u Gosi gdzieś pod Wyszkowem, a potem spontanicznie pojechaliśmy do nas na Mazury. Wczoraj wieczorem wróciliśmy i dziś musiałem odstawić autko do rodziców na Bielany.

Ania w pracy, to dzień wolny. Zapakowałem rower do bagażnika i ruszyłem.
W domu chwilę pogadałem z babcią i poleciałem do Kampinosu.
Ciemne chmury szły od strony Puszczy, ale liczyłem na to że zdążę przed zapowiadanym deszczem i zdążyłem.

Przeskoczyłem przez lasek na Chomiczówce, żeby się nie przepychać z samochodami i potem już szybciutko pomknąłem do Kampinosu. Początkowo trzymałem się zielonego szlaku rowerowego, który jednak tak kluczy i bez sensu prowadzi nie tam gdzie chciałem jechać. W Lipkowie minimalnie się pogubiłem i zacząłem szukać prawidłowej ścieżki. W końcu znalazłem niebieski szlak i jego się trzymałem do Zaborowa Leśnego. Tam skręciłem na zielony szlak, który nigdy nie wysycha i w paru miejscach musiałem skakać po drzewach. Udało się to suchą stopą :) Kraina Wiecznej Wilgoci :)
W końcu dotarłem do Roztoki, gdzie zrobiłem mały postój i wciągnąłem małe co nie co :)

Z Roztoki wróciłem trzymając się czerwonego szlaku, który totalnie wymiata. Przez większą część wiedzie singlem, korzenie, góra-dół-góra-dół, morda się cieszy :) Jedynie epizodycznie pojawiał się irytujący piach, ale zazwyczaj można było ominąć to ścieżką wijącą się gdzieś z boku :)

Zaliczyłem też Tygrysią górkę, dojechałem do cmentarza w Palmirach i dalej jadąc czerwonym zmagałem się z piachem. Potem zrobiło się trochę lepiej i jazda była dużo przyjemniejsza :) Pojawiła się interwałowa sekcja przed Mogilnym Mostkiem, którą uwielbiam jeździć :) Parę kilometrów za mostkiem jest przejazd groblą, która jest najeżona dziurami, korzeniami i błotem. Musiałem zachować koncentrację, żeby się nie zmoczyć w tej brei.

Dopadło mnie zmęczenie, zatrzymałem się na chwilę na rozjeździe czerwonego i zielonego szlaku. Czerwonym dojechałbym do szpitala w Dziekanowie, nie chciałem jeszcze wyjeżdżać z lasu.

Dane wyjazdu:
35.40 km 0.00 km teren
01:30 h 23.60 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:144 ( 72%)
Podjazdy:232 m
Kalorie: 920 kcal

Kontrolnie miasto + podjazdy

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 0

Początkowo miało być co innego, a wyszło co innego.
Zebrałem się z domu, krótko pokręciłem przez Ursynów, podjechałem na Kopę. Podjazd od południowo-wschodniej strony, który wydaje mi się troszkę cięższy niż ten od strony północnej. Nie zmieniłem odpowiednio wcześniej przełożenia i na podjeździe musiałem chwilę pokombinować, żeby nie stracić łańcucha już na początku wypadu.

Następnie prosto Puławską i przy Dworkowej nachodzi mnie na zjazd... po schodach przez Morskie Oko. Zeszłoroczne treningi z Błażejem jednak pozwoliły trochę opanować lęk przed takimi przeszkodami.

Skoro wylądowałem już w pobliżu Agrykoli, to zrobiłem 6 podjazdów. Najszybszy wyszedł mi w 1:36, a przeciętnie 1:38. Spotkałem tam dwóch gości, chwilę pogadaliśmy i każdy pojechał w swoją stronę.

Trzeba ćwiczyć podjazdy, bo jest, moim zdaniem, kiepsko.

Po skończonych podjazdach rekreacyjnie potoczyłem się Traktem na Stare miasto gdzie zawinąłem do domu.
Pod Palma spotkałem "masę" rolkarzy, którzy urządzali sobie przejazd przez miasto. Dobrze, że nie w godzinach szczytu jak masa kretyńska.
Kategoria 31-50km, trening


Dane wyjazdu:
107.32 km 0.00 km teren
03:33 h 30.23 km/h:
Maks. pr.:42.40 km/h
Temperatura:14.0
HR max:187 ( 93%)
HR avg:158 ( 79%)
Podjazdy:146 m
Kalorie: 2720 kcal

A fontanna w Czosnowie stoi gdzie stała i ma się dobrze.

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 0

W pracy dziś przysypiałem, czułem że to nie mój dzień. Trudno było się skoncentrować, za oknem zrobiło się całkiem ładnie, a ja jakby w zimowym letargu.
W drodze z pracy do domu zastanawiałem się czy Ania pracuje dziś do 17 czy do 19. Okazało się, że do 19. W między czasie wydzwoniłem Sławka, ale ten zalegał w domu i był po piwku, więc nie chciał ryzykować wypadu do Czosnowa.

Wpadłem do domu, szybkie ciuchowe szacher-macher i jedziemy.
Na początku spokojnie, bez zarzynania się. Staram się kontrolować i nie szaleć.
Jadę Dolinką, przy ZUSie na Czerniakowskiej, jadę górą, zamiast stać na światłach i zjeżdżam na Wisłostradę. Tam elegancko, zielona fala :)

Koło Centrum Nauki Kopernik dopadam szosowca, łapię się koła i jedziemy. Gość zorientował się że ma towarzystwo i zaczyna sygnalizować skręty i wszelkie niespodzianki na trasie. Jedziemy tak do mostu Grota, gdzie dziękuję mu za współpracę, życzymy sobie szerokości i każdy w swoją stronę.

Dojeżdżam do Maka na Młocinach, gdzie dochodzę do wniosku, że jeszcze nie czas na popas, bo jedzie mi się rewelacyjnie. W Łomiankach wybieram kasę z bankomatu z myślą o zakupach w jakimś przydrożnym sklepie. Co nie dojdzie do skutku, ale o tym później.

Na Rolniczej wyjeżdża mi kolarz, którego doganiam. Przy bliższej konfrontacji okazuje się, że to zawodniczka Legion-Serwis Active Jet Merida Team*. Wyprzedziłem ją, upewniłem się czy siadła na koło, siadła. No to jadziem dalej. Wiatr w ryj, prędkość oscyluje w okolicy 35km/h. Tętno skacze na 180 bpm i więcej, nogi zaczynają palić. W tym samym momencie widzę, że moja przypadkowa towarzyszka daje zmianę. Chowam się w cieniu, odpoczywam, tętno zaczyna spadać do 155 bpm. I tak jeszcze kilka razy. Nie wiem czy mi się wydawało, ale Rolniczą od początków do fontanny w Czosnowie przejechaliśmy w około 16-18 minut.

Przy fontannie się pożegnaliśmy, ja zrobiłem pamiątkowe foto z okazji pierwszego Czosnka w tym roku.
Pierwszy Czosnów 2012 © cons


Szybko się zebrałem i dalej jadę swoje. Przejechałem do NDM i tam skręciłem na DW 630 i jazda do Jabłonnej. W między czasie zatrzymałem się na chwilę na przystanku PKS, żeby dołożyć sobie nogawki, temperatura poniżej 14*C i kolana jednak dostają w dupę. Zadzwonił Ania, która skończyła pracę i chciała wyjść pokręcić. Niestety wkurzyłem ją troszeczkę, mówiąc ile mam przejechane i zachęciłem żeby wyjechała mi na przeciw. Suma summarum nie zrobiła tego. Z jednej strony żałuję, bo przydałoby mi się towarzystwo, z drugiej udało się zrealizować założony plan ciśnięcia do końca.

Mniej więcej od tego momentu załączyło mi się mega ssanie w brzuchu, a tutaj lokalne sklepiki okupowane przez lokalny element i trochę strach zostawić rower bez opieki, a może inaczej, pod taką opieką. Jechałem więc swoje i zjadłem dopiero w Maku na Tarcho. Zły jestem na siebie, że tam się stołowałem. Czas zainwestować trochę kasy w batony i mieć zapas w domu.

Popas się skończył i trafił się kolejny rowerzysta, którego najpierw wyprzedziłem, potem usiadł mi na koło i na Jagiellońskiej dał zmianę, mocno cisnąc pod wiatr, który w mieście wieje jak chce. Przy Starzyniaku każdy pojechał w swoją stronę. Ja na wał i tak do mostu Siekierkowskiego. Przy ZUSie zorientowałem się, że brakuje mi paru kilometrów do wykręcenia setki, a jeszcze kilku to pierwszego tysiączka w tym sezonie. Pojechałem więc przez Wilanów, Przyczółkową do Powsina i tam zwyczajowo przez Gąsek i Kabaty do domu.

A tam czekała na mnie kulinarna miespodziewajka, Ania przygotowała ziemniaczane muffinki z cebulą i kiełbaską, do tego kiełbaska i warzywka. Byłem tak głodny, że wciągnąłem to z mega smakiem :)
Ziemniaczane muffiny © cons


W trakcie jazdy rozmyślałem, co by było gdybym miał jakąś szoskę :))

* Przy okazji sprawdziłem w Cyklopedii, że była to Agnieszka Sikora, aktualna liderka klasyfikacji generalnej na Mazovii (Mega) i Poland Bike (Max). Ma dziewczyna powera!

Track:


Dane wyjazdu:
23.64 km 0.00 km teren
00:59 h 24.04 km/h:
Maks. pr.:37.80 km/h
Temperatura:10.8
HR max:155 ( 77%)
HR avg:125 ( 62%)
Podjazdy: 66 m
Kalorie: 555 kcal

Regeneracja

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 0

Cały dzień czułem się dziś śnięty, wyczerpany po maratonie. Wieczorem kiedy miałem wyjść na rower zaczęło padać, więc włączyliśmy sobie z Anią kolejny odcinek Kompanii Braci. W międzyczasie przestało padać, więc po seansie zebrałem się na rower.

Ustawiłem liczydło żeby mnie pilnowało z pulsem i w razie czego krzyczał. Pojechałem spokojnym tempem, jakiego szczerze nie lubię, nie lubię i już. Zawiozłem rękawiczki i czapkę do brata, które zostawił u nas na parapetówie w lutym. Nie ma to jak odnajdywanie rzeczy przy sprzątaniu zakamarków, c'nie? :)

Chwilę posiedziałem pogadaliśmy i kurna się późno zrobiło. Wróciłem tą samą trasą, a chciałem zrobić przelot przez Centrum.
Kategoria 10-30km, trening


Dane wyjazdu:
33.00 km 0.00 km teren
01:25 h 23.29 km/h:
Maks. pr.:32.50 km/h
Temperatura:10.0
HR max:170 ( 86%)
HR avg:130 ( 66%)
Podjazdy:160 m
Kalorie: 731 kcal

Ziu Ziu Ziu Ziu... czyli kadencja z Krzychem.

Czwartek, 19 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 1

Powiem jedno... pogoda dziś była z i do dupy.

Rano jechałem do roboty zbiorkomem i nie było źle, coś tam kapało z nieba i trochę wiało. Dobra luz, może się rozpogodzi. No i się rozpogodziło od 9 do 17.
Z A J E B I Ś C I E.

Wróciłem do domu, ogarnąłem co miałem ogarnąć, ochędażam się na rower i dzwoni telefon. Paczę Krzychu na wyświetlaczu. Pyta się czy na rower nie wychodzę, bo on dziś reha-trening musi zrobić. No dobra ustawmy się, bo już raz nam jakoś nie wyszło.
W sumie to miałem jechać na Agrykolę trzasnąć sobie parę podjazdów, ale chęć kręcenia w towarzystwie jakoś bardziej do mnie przemówiła. Spotkaliśmy się na KEN przy E.Leclercu.

Początek minął nam spokojnie, bo Krzychu musi oszczędzać nogę i ma odpowiednio rozpisany trening. 30 minut spokojnej jazdy, spoko. Akurat taka przyjemna rozgrzewka i pogaduchy. Pojechaliśmy na tyłach SGGW do Doliny, tam skręciliśmy w Wilanowską i dalej do Przyczółkowej, gdzie dogonił nas gostek, z którym ostatnio jechałem. Padało coraz mocniej i robiło się nieprzyjemnie. No ale trening jest trening. Skręciliśmy w stronę Okrzeszyna i na tamtejszych szosach zrobiliśmy trening na kadencje, tzn. bardziej Krzychu robił niż ja, ale starałem się również kręcić szybko.
Było to jakoś tak:
5x 2min 95-120rpm i 30sek przerwy między powtórzeniami
5x 2min 95-120rpm i 15sek przerwy

Nie powiem fajnie się jechało, tylko kapaja z nieba była trochę upierdliwa.
Po skończonych powtórzeniach wróciliśmy przez Gąsek i Kabaty do domu.

Track:


a teraz siedzę i słucham coś co mnie zawsze rozwalało jak pracowałem w Ski.

od 3 minuty się zaczyna.
cud miód orzeszki
Kategoria 31-50km, trening


Dane wyjazdu:
56.93 km 30.00 km teren
03:00 h 18.98 km/h:
Maks. pr.:37.66 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Objazd Mazovii Piaseczno

Sobota, 14 kwietnia 2012 · dodano: 14.04.2012 | Komentarze 3

Od paru dni na forum Mazovii toczy się dyskusja o stanie trasy w Piasecznie. Organizatorzy postanowili zorganizować na dzień przed objazd trasy dystansu FIT. O 15:30 z miejsca startu ruszyła mała wycieczka krajoznawcza za samochodem technicznym. Trochę mnie to rozczarowało, myślałem że sam Cezary pofatyguje się na rowerze trochę ubrudzić.
Tempo nie było straszne, a sama trasa szybka i płaska. Jedynie po rozjeździe fit/mega pojawiły się słynne sekcje kałuż. Wszystko dało się ominąć bokiem, w niektórych miejscach zostały wytyczone i zabezpieczone taśmą objazdy.
Jednak taka gonitwa po płaskim to nie jest to co lubię. Wolę się zmęczyć na podjazdach i poszaleć technicznie na zjazdach niż takie popierdalanie za króliczkiem. Jutro nie startuję, nie ma emocji. Co innego jakbym miał pakiet wykupiony i miałby się zmarnować.

W drodze powrotnej dokonaliśmy z Anią jeszcze małych zakupów i w domu zrobiliśmy sobie kolarską ucztę.
Kolarska uczta © cons

Kurczak z migdałami w białym winie do tego penne i sałatka z pomidorów, świeżego ogórka, sałaty i pestek słonecznika w sosie włoskim.
Paluchy lizać!

Dane wyjazdu:
85.38 km 9.00 km teren
03:11 h 26.82 km/h:
Maks. pr.:46.50 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do pracy i powrót przez Łomianki

Środa, 11 kwietnia 2012 · dodano: 11.04.2012 | Komentarze 0

Rano wiaterek w plecy pozwolił na dojechanie do pracy ze średnią ponad 31km/h. :))

Po pracy miałem sporo czasu wolnego więc pojechałem z Reguł przez Piastów, Bronisze, Stare Babice, Mościska, Wólkę Węglową do Łomianek. Tam wiatr już nie był taki łaskawy i zaczął wiać w twarz. Dopadł też mnie głód i nastąpiło odcięcie mocy. W Burakowie zadzwoniłem do domu, że wpadnę na chwilę i coś bym zjadł. Wskoczyłem tam na ścieżkę w Parku na Młocinach, którą bardzo lubię i moim oczom ukazał się taki oto widok. Roboty drogowe :/
Ścieżka na Młocinach © cons


Ścieżka na Młocinach © cons


Ścieżka na Młocinach © cons


Po paru chwilach uświadomiłem sobie, że to są prace nad ścieżką z Młocin do Wilanowa. Ktoś wpadł na pomysł, aby naturalną ścieżkę wysypać żwirem i kamieniami. Gratulacje IDIOTO! To samo na wale biegnącym obok. Zdjęcia ukazują sytuację na wale.

Dojechałem do domu, zjadłem coś ciepłego i pognałem dalej. Przez most gdański, tam zjechałem na ścieżkę nad Wisłą. Na siekierkowskim zatrzymałem się zrobić zdjęcie zachodu słońca :) Prawie jak w "Dniu Niepodległości".
Dzień niepodległości © cons


Jako że jeszcze mi było mało to pojechałem na około przez Wilanów, Przyczółkową do Gąsek i Kebab Kingu spotkałem się z Anią.

Dane wyjazdu:
12.47 km 10.00 km teren
00:45 h 16.63 km/h:
Maks. pr.:40.55 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trening WKK

Wtorek, 20 września 2011 · dodano: 22.09.2011 | Komentarze 0

po długie przerwie
Kategoria 10-30km, trening